Karpacz przywitał nas wspaniałą zimową pogodą i rozgwieżdżonym niebem nad nami. Szybko zakwaterowaliśmy się w położonym u stóp Śnieżki (1602 m n.p.m.) ośrodku kolonijno – wypoczynkowym „Irena” i po obiadokolacji spotkaliśmy się na radosnym wieczorze integracyjnym. Zostaliśmy podzieleni na trzy grupy, każda miała po dwóch opiekunów i w każdej znalazły się osoby wywodzące się z wymienionych wcześniej grup. Sprzyjało to lepszemu poznaniu się, ale też dla wielu było dużym wyzwaniem, by zrobić krok w kierunku innych, często nieznanych i nie w naszym „przedziale wiekowym” osób. Każdy nasz zimowiskowy dzień miał pewne punkty wspólne jak poranna rozgrzewka, posiłki, modlitwy na rozpoczęcie i zakończenie dnia, jak również codzienna Eucharystia ze specjalną oprawą przygotowywaną przez uczestników zimowiska, ale też każdego dnia pojawiały się nowe atrakcje. Było to wyjścia na lodowisko, na narty lub jazdę na pontonach czy „jabłuszku”, spacery, spotkania w małych grupach, pogodne wieczory, konkursy, zawody w grze w tenisa stołowego, dyskoteki, ale także wycieczki i spotkania z ciekawymi ludźmi. Podczas Eucharystii każdego dnia mogliśmy usłyszeć o innym świętym, a zdobyta w ten sposób wiedza bardzo przydała się w konkursie o świętych, zorganizowanym przez ks. Dziekana w przedostatnim dniu zimowiska. W konkursie tym dwa równorzędne pierwsze miejsca zdobyły siostry Emilia i Jolanta Żłobińskie, dwa drugie miejsca – Julia Lis i Mariusz Nowakowski a trzecie miejsce najmłodszy uczestnik konkursu Michał Mikoluk. Wszyscy otrzymali z rąk ks. Dziekana piękne nagrody. Warto tu również wspomnieć o konkursie na najczystszy pokój, który trwał przez cały czas naszego pobytu w Karpaczu, w którym ostatecznie zwyciężył pokój zajmowany przez chłopców, a nagrodzeni to Dawid Jakszewski, Dominik Opat i Adam Tomza. Niestety zabrakło nam czasu by dokończyć rozgrywki w tenisa stołowego, ale i tak wszyscy wiedzą, że niepisanym zwycięzcą jest nasza pani katechetka Anetka Grabowska, której nawet mimo kilku meczy rewanżowych ostatecznie nie dał rady pokonać nawet Jańcio. Jesteśmy bardzo dumni z tych naszych koleżanek i kolegów, którzy na zimowisku nauczyli się jeździć na łyżwach i na nartach. W nauce jazdy na nartach korzystaliśmy z pomocy wykwalifikowanych instruktorów. Niektórych ta nauka kosztowała parę bliskich kontaktów z ziemią i siniaków, ale czym to jest wobec niezaprzeczalnej przyjemności szusowania po ośnieżonym stoku? Ta dyscyplina sportów zimowych z pewnością pozyskała następnych zagorzałych entuzjastów. Tym bardziej, że to jedna z podstawowych umiejętności, żeby zostać ratownikiem górskim. A takie pragnienie zrodziło się w sercach niektórych dziewcząt (tak, tak!) i chłopców pod wpływem niezwykle ciekawego spotkania z księdzem, który jest jednocześnie ratownikiem ochotnikiem karkonoskiej grupy GOPR i uprawia taternictwo, i który w ten piękny, choć bardzo trudny sposób służy Bogu i ludziom. Ks. Michał Gołąb, który przybył na spotkanie z nami z pełnym ekwipunkiem ratownika GOPR – u, z wielką pasją opowiadał nam o idei ratownictwa górskiego, o różnych akcjach ratowniczych, prezentował swój ekwipunek a nawet pozwolił na własnych plecach przekonać się ile waży taki plecak ratownika górskiego (oj, sporo…). Podczas zimowiska mieliśmy okazję całkiem sporo pozwiedzać – m. in. zwiedziliśmy znajdujące się w Karpaczu Muzeum Zabawek, stworzone w 1995 roku z kolekcji Henryka Tomaszewskiego - słynnego mima i założyciela Teatru Pantomimy Wrocławskiej. Kolekcja ponad dwóch tysięcy zabawek ukazuje przekrój zabawkarstwa obejmujący około 200 lat od XVIII - wiecznych figurek szopkowych poprzez lalki z XIX wieku aż po zabawki typowe dla XX wieku. Są tam nawet lalki z Japonii, Meksyku czy Australii! W bajkowej scenografii, na tle wymalowanych półeczek mogliśmy zobaczyć lalki, które uczą się w szkole, spacerują, jedzą posiłki, ale również wspaniałe miniaturki domków dla lalek z pełnym wyposażeniem (marzenie każdej dziewczynki!), rozmaite samochodziki, ozdoby z cukru, piernika, koguciki gliniane i koniki drewniane a także już bardziej współczesne budowle z klocków lego. No i oczywiście miśki – jest ich tam mnóstwo na czele z Misiem Uszatkiem, Kubusiem Puchatkiem, Misiem Coralgolem, Misiem Paddinktonem czy Misiem Jasia Fasoli. Dodatkową atrakcją było to, że po wyjściu z Muzeum spotkaliśmy Ducha Gór, którego co niektórzy odważyli się nawet obrzucić śnieżkami! Jeśli Karpacz to oczywiście także Świątynia Wang, która jest nie tylko cennym zabytkiem, ale przede wszystkim Domem Bożym, w którym zbierają się na nabożeństwach wierni Kościoła ewangelicko - augsburskiego (luterańskiego). A ponieważ tak się złożyło, że nasz pobyt w Karpaczu zbiegł się z przeżywanym w Kościele Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan, zanim cała nasza grupa miała okazję zwiedzić tą piękną świątynię, wcześniej nasz ksiądz Dziekan reprezentując nie tylko naszą grupę, ale i cały Kościół Katolicki uczestniczył w specjalnym nabożeństwie ekumenicznym, modląc się o prawdziwą jedność Kościoła. Świątynię Wang zbudowano z sosnowych bali, bez użycia gwoździ na przełomie XII i XIII wieku w południowej Norwegii, w miejscowości Vang, położonej nad jeziorem o tej samej nazwie. Ten cenny zabytek kupił król pruski Fryderyk Wilhelm IV i za namową hrabiny von Reden z Bukowca podarował gminie Bruckenberg (Karpacz Górny). Wraz z przeniesieniem Świątyni Wang w Karkonosze, nieopodal kościoła powstał cmentarz górski, na którym pochowano wiele ofiar Karkonoszy. Obok jedynej w swoim rodzaju nordyckiej architektury Świątyni zachwyciło nas także niezwykłe położenie kościoła z szerokim widokiem na panoramę Karkonoszy. Ciesząc się przepiękną słoneczną pogodą długo napawaliśmy się niezwykłą urodą i niepowtarzalnością tego miejsca. Wreszcie nadszedł czas, by zobaczyć coś poza Karpaczem. Udaliśmy się więc do Kowar, aby zobaczyć sztolnie. W dwóch grupach pod opieką przewodników przebranych w stroje walońskie i ciekawie opowiadających o kopalni, przeszliśmy podziemną trasą turystyczną liczącą około 1200 m chodników, komór i grot podziemnych, gdzie zgromadzono skarby pozostawione przez Walonów oraz eksponaty związane z wydobywaniem rud uranu. Zapoznaliśmy się z pracą dawnych górników, poznaliśmy różne techniki wydobywcze, a także mieliśmy okazję zobaczyć bogate zbiory minerałów i szlachetnych kamieni. Dowiedzieliśmy się, że Walonowie przybyli w Sudety w średniowieczu z północno-zachodniej Europy. Słynęli oni z umiejętności wyszukiwania i obróbki minerałów. Szukali tu kamieni szlachetnych i kruszców, dlatego też z czasem wszystkich poszukiwaczy zaczęto nazywać Walończykami. Otaczała ich aura tajemnicy. Uważano, że posługują się magią, a swe umiejętności przekazują z pokolenia na pokolenie. Do dziś w sztolniach kowarskich można oglądać powalońskie wyrobiska i wyryte na skałach tajemne znaki. Można je dojrzeć w korytarzu wiodącym do Inhalatorium Radonowego, usytuowanego na samym końcu sztolni, w którym chorzy reperują zdrowie, leżakując przez kilkadziesiąt minut owiniętym w srebrny koc i wdychając radon wydzielający się ze skał w tym miejscu. To jeszcze nie koniec naszego zwiedzania. Odwiedziliśmy także Muzeum Przyrodnicze z siedzibą w pięknym Pawilonie Norweskim znajdującym się w Parku Norweskim w Jeleniej Górze – Cieplicach. Pawilon ten wznieśli ciepliccy cieśle według planów przysłanych z Norwegii na wzór bardzo popularnej tam restauracji "Frognerseteren" zbudowanej w tzw."smoczym stylu" (ozdobne ornamenty, wieńczące szczyty dachu, tzw. "smocze głowy" oraz koronki nad kalenicami) a znajdującej się na stokach fiordu, 8 km od stolicy Norwegii – Oslo. W muzeum mogliśmy zobaczyć większość z 233 gnieżdżących się w Polsce gatunków ptaków zaprezentowanych według środowisk, w jakich żyją, ale także ptaki egzotyczne, które zestawiono według krain zoogeograficznych, w których występują. Oddzielnie przedstawiono ptaki mórz oraz bażanty i pustynniki. Interesujące było zestawienie w jednej gablocie kolibra niewiele większego od trzmiela i jednego z największych ptaków - kazuara hełmiastego. W osobnej gablocie pokazane były jaja i gniazda ptasie, a wśród nich odlew największego jaja nieistniejącego już strusia madagaskarskiego. Wystawa prezentowała także motyle występujące w Sudetach Zachodnich oraz motyle egzotyczne. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tego zimowiska, a szczególnie tym, którzy wspomogli nas finansowo, materialnie a także poprzez modlitwę. Podczas zimowiskowych Mszy św. pamiętaliśmy w modlitwie o Was wszystkich. Dziękujemy Wam za Waszą ofiarność i życzliwe serca. Dzięki Wam mogliśmy przeżyć wspaniały tydzień w Karpaczu, wypocząć, nacieszyć się pięknem zimowych górskich krajobrazów, pozażywać sportów zimowych, pozwiedzać, umocnić koleżeńskie więzi i przyjaźnie i pozyskać nowych znajomych, a także m.in. poprzez codzienny udział w Eucharystii umocnić swoją wiarę. Jeszcze raz z całego serca dziękujemy! Zapraszamy do fotogalerii. Anna Mikoluk
|